16
2014Instytucja zawierania związku małżeńskiego między kobietą i mężczyzną sięga jeszcze czasów antycznych. W starożytnym Rzymie całość przypominała bardziej umowę prawną niż znaną dzisiaj powszechnie ceremonię. Samo słowo „sakrament” pochodzi od łacińskiego terminu sacramentum oznaczającego przysięgę lub zabezpieczenie procesowe w postaci przekazania kwoty pieniężnej do świątyni. Dopiero z czasem sakramentowi przypisywano głębszy sens jako potwierdzenie szczególnych łask.
Między dwojgiem młodych ludzi nie mogło występować pokrewieństwo ani nie mogli być niewolnikami. Dopiero wtedy zakochani mieli prawo do zawarcia małżeństwa – condium. Dodatkowo mężczyzna nie mógł w tym czasie pełnić służby wojskowej w legionach. Prawo nakazywało, by Panna Młoda miała co najmniej dwanaście lat, natomiast Pan Młody trzynaście. Występowały również małżeństwa z obcokrajowcami, jednak z pewnymi obostrzeniami. Dalej następował czas na przygotowanie uroczystego przyjęcia, na którym ogłaszano rodzinie radosną nowinę. Wtedy przyszły małżonek obdarowywał wybrankę swego serca jakimiś podarkiem, np. biżuterią. Panna Młoda ofiarowywała symbolicznie wszystkie swoje ulubione zabawki z dzieciństwa do świątyni ku czci bogom jako znak wejścia w życie dorosłej kobiety.
Prosta i skromna suknia ślubna byłą najczęściej wykonana z białej wełny. Panna Młoda była przewiązana szarfą o niezwykle skomplikowanym węźle, który uniemożliwiał szybkie zdjęcie ubrania. Miało to specjalnie drażnić Pana Młodego i sprawdzać jego cierpliwość w czasie nocy poślubnej. Włosy kobiety były starannie układane w sześć loków, po trzy na każdą stronę głowy. Było to odwołanie do westalek, czyli kapłanek ogniska domowego. Oprócz tego panna była ozdobiona girlandą z kwiatów oraz pomarańczowym lub szafranowym welonem. Niegdyś welon był kojarzony z dziewictwem, dziś natomiast nie przypisuje się jemu szczególnego znaczenia. Pan Młody nie miał żadnego określonego stroju, jednak musiał zadbać, by jego szaty były czyste i schludne.
Sam obrzęd zaślubin w Rzymie rozpoczynał się od połączenia rąk przez kapłana, które przeszło pewną ewolucję do czasów obecnych w liturgii katolickiej. Następnie Pan Młody wnosił Pannę Młodą przez próg do swojego domu by uniknąć pechowego potknięcia, gdyż potykająca się mężatka to bardzo zły znak. Dalej kobieta ślubowała wierność mężczyźnie słowami: Ubi tu Gaius, ibi ego Gaia – „Gdzie ty Gajuszu, tam ja Gaja”. W Rzymie uprzywilejowaną pozycję miał ojciec rodziny, pater familias. Sprawował on władzę absolutną i decydował o życiu domowników, w tym także o wyborze męża dla córki. Decyzja była nieodwracalna niezależnie od łączących dwoje ludzi uczuć lub ich braku. Po zawarciu związku małżeńskiego, córka przechodziła pod władzę męża. Następowało to na trzy sposoby. Pierwszy, zwany coempatio, polegał na „sprzedaży” córki w obecności pięciu świadków. Drugi, nazywany usus, polegał na automatycznym przejściu kobiety pod władzę mężczyzny po roku wspólnego mieszkania. Ostatni określany mianem confarreatio polegał na dopełnieniu aktu małżeństwa poprzez zjedzenie przez młodych placka z mąki, śruty ofiarnej i wody w obecności kapłanów oraz dziesięciu świadków. Na szczęście dzisiaj nie pokutuje już pogląd o męskiej władzy nad kobietą, absurdalny w świetle równouprawnienia. Pamiętajmy, że od początku ludzkości pojawiały się szacunek oraz uczucia między młodymi ludźmi, które prowadziły dalej do miłości i związania na kształt dzisiejszego małżeństwa.